Gujana Francuska, Surinam, Gujana, Trynidad i Tobago


Termin | Uczestnicy |Trasa | Zdjęcia | Wizy | Pieniądze | Zdrowie | Transport | Noclegi | Jedzenie | Wycieczki zorganizowane | Porozumiewanie się | Ludzie i obyczaje | Bezpieczeństwo

TERMIN:

29 stycznia - 16 lutego 2016


UCZESTNICY:

Od lewej: Agnieszka Lipecka, Tomek Lipecki, Kamila Kowalska


TRASA:

Kajenna → Kourou → Awala-Yalimopo → Saint-Laurent du Maroni → Paramaribo → Brownsberg → Atjoni → Paramaribo → Georgetown → Port-of-Spain → La Brea → Mayaro → Scarborough → Buccoo → Port-of-Spain → Paramaribo → Kajenna


Na czerwono: droga lądowa, na zielono: statek.


ZDJĘCIA:

Zdjęcia z wyprawy można obejrzeć w poniższych albumach:

Gujana

Gujana Francuska

Surinam

Trynidad i Tobago


WIZY:

informacje z lutego 2016

Gujana Francuska: Jest to terytorium zamorskie Francji, a zatem część Unii Europejskiej. Obywatele Polski mogą więc tu wjechać na podstawie dowodu osobistego.

Surinam: Wizę można wyrobić w konsulacie w Kajennie. Należy mieć jedno zdjęcie. Jeśli się poprosi, można ją odebrać do godziny 13 tego samego dnia. Wiza wielokrotna ważna przez dwa miesiące kosztuje 40 euro. Obywatele większości krajów Unii Europejskiej mogą ubiegać się o Kartę Turystyczną, która upoważnia do jednokrotnego wjazdu do Surinamu i kosztuje 22 euro. Polski nie było na liście krajów uprawnionych do Karty, ale pani z konsulatu, obejrzawszy nasze paszporty powiedziała, że możemy ją dostać.

Gujana: Wizę można wyrobić w ambasadzie w Paramaribo, z pewną dozą zawracania głowy. Przede wszystkim do ambasady należy przyjść odpowiednio ubranym, tzn. ani w szortach, ani w klapkach, ani w koszulkach na ramiączkach. Oprócz paszportu należy mieć ksero ostatniej pieczątki granicznej (wjazd do Surinamu), a także zdjęcie, nie starsze niż sześć miesięcy. Po złożeniu dokumentów idzie się na krótką rozmowę z oficerem. Wiza jest do odbioru zazwyczaj następnego dnia, ale jak się poprosi, to można procedurę przyspieszyć. Kosztuje 30 USD (płatne tylko w dolarach amerykańskich) plus 10 SRD za formularz.

Trynidad i Tobago: Obywatele polscy nie potrzebują wizy, o ile pobyt nie przekracza trzech miesięcy.


PIENIĄDZE:

Gujana Francuska: Oficjalną walutą jest tutaj euro, co przekłada się na ceny, zdecydowanie bardziej zachodnioeuropejskie, niż południowoamerykańskie. Bankomaty są powszechnie dostępne, a w wielu miejscach (sklepy, hotele) można płacić kartą.

Surinam: Oficjalną walutą jest dolar surinamski (SRD). Pieniądze można wymieniać w kantorach, nazywanych z hiszpańska "Cambio". Bankomaty są dostępne w miastach i na lotnisku, ale zdecydowanie nie opłaca się z nich korzystać, gdyż oficjalny kurs jest o 20% gorszy, niż przy wymianie gotówki. W sektorze turystycznym można płacić zarówno w euro, jak i w SRD (po kursie z "Cambio"). Za każdym razem należy przeliczyć, co bardziej się opłaca. Poza Paramaribo trzeba mieć ze sobą zapas gotówki w dolarach surinamskich.

Gujana: Oficjalną walutą jest dolar gujański (GYD). Dewizy można wymieniać w kantorach. Bankomaty są dostępne, ale nie wszystkie obsługują zagraniczne karty (nie czytają ich na przykład najbardziej powszechne Blue Machine). My korzystaliśmy z bankomatów Scotiabank (obecny także w Trynidadzie i Tobago), który przy pierwszej transakcji pobiera 1042 GYD prowizji. Uwaga: pieniędzy nie wypłacimy na lotnisku (jedyny bankomat to Blue Machine), co jest o tyle istotne, że przy wylocie trzeba zapłacić 4 000 GYD opłaty lotniskowej. W agencjach turystycznych można płacić kartą.

Trynidad i Tobago: Oficjalną walutą jest dolar Trynidadu i Tobago (TT). Bankomaty (między innymi banku Scotiabank) są powszechnie dostępne. W wielu miejscach można płacić kartą.

We wszystkich krajach ceny są ustalone i raczej nie można się targować.

kursy z lutego 2016

Gujana Francuska: euro
Surinam: 1 euro = 5.4 - 5.6 SRD (Cambio), 4.4 SRD (bankomat)
Gujana: 1 euro = 210 GYD (Cambio), 232 GYD (bankomat)
Trynidad i Tobago: 1 euro = 7.29 TT, 1 dolar = 6.35 TT


ZDROWIE:

Zaleca się standardowy zestaw szczepionek:  

 - żółtaczka A + B
 - dur brzuszny
 - błonica + tężec

W Gujanie Francuskiej obowiązkowe jest też szczepienie przeciw żółtej febrze. Agnieszka i Tomek musieli pokazać Żółtą Książeczkę przy odprawie na samolot do Kajenny, mnie natomiast nikt o nią nie pytał (leciałam z bagażem podręcznym i miałam wydrukowaną kartę pokładową). W Surinamie i Gujanie szczepienie jest obowiązkowe, jeśli przyjeżdża sie z rejonów zagrożonych tą chorobą. Osoby, które planują spędzić czas w rejonach oddalonych od cywilizacji i mogą być narażone na ugryzienie przez dzikie zwierzę, powinny rozważyć zaszczepienie się przeciw wściekliźnie. Szczepionka jest droga i nie zabezpiecza całkowicie przed zachorowaniem (w przypadku ugryzienia trzeba przyjąć dwie kolejne dawki), ale niweluje konieczność podania immunoglobuliny i daje czas na dotarcie do szpitala.

We wszystkich krajach występuje malaria. Nie ma na nią szczepionki. Jako profilaktykę na ten region poleca się Malarone (lek nowej generacji, znikome skutki uboczne, bardzo drogi - opakowanie 12 pastylek kosztuje 140-180 zł.) lub Doxycyklinę (tania, ale mogą pojawić się skutki uboczne typowe dla antybiotyków). Warto też pamiętać, że zagrożenie malarią zależy od regionu (większe w dżungli i na terenach zalesionych) i od pory roku (większe w porze deszczowej; w lutym komarów było sporo). Za rejony wolne od malarii uznaje się Kajennę, Wsypę Diabłów (Gujana Francuska) oraz cały Trynidad i Tobago. W Surinamie choroba ta występuje w prowincjach Sipaliwini i Brokopondo, zaś w Gujanie w rejonach wiejskich, położonych poniżej 900 m n.p.m.

Komary przenoszą także wirusa Zika. Okres wylęgania choroby trwa do piętanstu dni. Objawy są podobne do tych charakterystycznych dla przeziębienia: gorączka, bóle mięśni i stawów, a także wysypka. Leczenie objawowe. Choroba jest niebezpieczna jedynie dla kobiet w ciąży, gdyż może prowadzić do wad neurologicznych płodu (np. małogłowia). Komary przenoszą również dengę, której symptomy są bardzo podobne do symptomów Zika. Jedynym sposobem uniknięcia zakażenia jest ochrona przed ukłuciami komarów. W okresie ich aktywności (czyli głównie wieczorem) należy stosować repelenty lub nosić ubrania zakrywające ciało.

W lasach tropikalnych występują też inne insekty, w tym kleszcze. Najlepszą ochroną przed nimi jest noszenie długich spodni i bluzek z długim rękawem.

Warto też zabrać ze sobą coś na katar, gorączkę i ból gardła. We wszystkich krajach namiętnie stosowana jest klimatyzacja (zarówno w hotelach, jak i w środkach transportu), więc nie trudno o przeziębienie.

Więcej informacji na temat zdrowia w podróży (a także obszerny przewodnik po chorobach tropikalnych) można znaleźć na stronie Wojskowego Instytutu Medycznego. Natomiast cennik szczepionek, okresy odporności oraz dawkowanie dostępne są na stronie Punktu Szczpień Ochronnych w Warszawie.


TRANSPORT:

Gujana Francuska:
Najlepszym i najtańszym rozwiązaniem jest wynajęcie samochodu, zwłaszcza, jeśli podróżuje razem kilka osób. Cena za jeden dzień wynajmu to 30-40 euro, do tego trzeba doliczyć 20 euro opłaty parkingowej, jeśli samochód wypożyczamy na lotnisku. Dla porównania, autobus z Kajenny do Saint-Laurent du Maroni kosztuje 40 euro. Co więcej, do wielu miejsc, na przykład na plaże Les Hattes, nie da się dotrzeć transportem publicznym. Agencji wynajmu jest wiele, my korzystaliśmy z usług Budgeta, bez wcześniejszej rezerwacji. Za jazdę w jedną stronę płaci się dodatkowo 90 euro. Ale uwaga, jeśli będziemy wracać tą samą trasą, nawet jakiś czas później (na przykład po wizycie w Surinamie i Gujanie), trzeba o tym powiedzieć i wtedy 90 euro nie zapłacimy, o ile przywieziemy samochód (niekoniecznie ten sam) z powrotem do Kajenny. Alternatywnym rozwiązaniem może być autostop, który wydaje się funkcjonować dość dobrze.

Z Gujany Francuskiej do Surinamu dostaniemy się łódką za 4 euro (20 SRD).

Surinam:
Tutaj do dyspozycji mamy wspólne taksówki oraz minibusy publiczne. Te pierwsze przewożą zwykle około sześciu pasażerów dużym samochodem z klimatyzacją i dostępne są właściwie o każdej porze. Autobusy są o ponad połowę tańsze i odjeżdżają, kiedy się zapełnią. To może potrwać nawet do dwóch godzin. Ale kiedy już wyruszą, czas przejazdu jest taki sam, jak dla taksówek.

W Atjoni (zwanym też Pokigron) jedyna droga w głąb lądu kończy się i dalej można już tylko płynąć rzeką Surinam. Łódź publiczna do jednej z pobliskich lodży kosztuje 30 SRD i rano takich środków transportu jest bardzo dużo.

Pomiędzy Surinamem (South Drain) i Gujaną (Moleson Creek) kursuje prom Canawaima. Bilet w jedną stronę kosztuje 15 USD, zaś powrotny 20 USD (płatne w dolarach amerykańskich lub surinamskich) i jest ważny przez dwadzieścia jeden dni. Prom wyrusza dwa razy dziennie, o 11 z Surinamu i o 12 z Gujany, a płynie około dwudziestu minut.

Gujana:
Najprostszym sposobem dostania się z Paramaribo do Georgetown jest taksówka, kosztująca 110 SRD od osoby (za prom płaci się oddzielnie). Można ją zarezerwować przez hostel. Taksówka wyrusza o 5 rano, żeby zdążyć do South Drain na dziewiątą. Przed przekroczeniem granicy dostaje się od kierowcy surinamskiego plastikowy bilet, po który rozpozna nas kierowca gujański na drugim brzegu rzeki Corantijn. Do Georgetown dojedziemy około 14. Ten sposób podróżowania jest szeroko praktykowany przez miejscowych.

Po Georgetown warto poruszać się taksówkami, które kosztują jedynie 400 - 500 GYD.

Podróż na południe Gujany, na sawannę Rupununi i do granicznego Lethem, jest czasochłonna. Z Georgetown wyrusza się minibusem (kosztuje 15000 GYD) około godziny 18. Po kilku godzinach dociera się do przeprawy przez rzekę Essequibo, gdzie czeka się do rana na wznowienie funkcjonowania promu. Do Lethem dociera się po południu. Podobny schemat obowiązuje w drugą stronę.

Trynidad i Tobago:
Po Trynidadzie najłatwiej poruszać się wynajętym samochodem. My skorzystaliśmy z usług lotniskowego Budgeta i zapłaciliśmy 70 euro za dobę. Obowiązuje ruch lewostronny. Kierowcy mają twórcze podejście do przepisów, więc trzeba zachować czujność. Oznaczenia drogowe też nie są najlepsze i należy liczyć się z pewną dozą błądzenia.

Z Trynidadu na Tobago można dostać się na dwa sposoby: albo promem, albo samolotem z Caribbean Airlines. Pierwszy sposób jest tańszy i nie wymaga wcześniejszej rezerwacji, aczkolwiek trzeba stawić się w porcie dwie godziny przed wypłynięciem promu, kiedy to otwierana jest kasa biletowa. Samolot też nie jest drogi, a zdecydowanie szybszy. Bilety należy jednak kupować z przynajmniej tygodniowym wyprzedzeniem, zwłaszcza na loty w okolicach weekendu.

Przykładowe ceny i czas przejazdu:

 - z Albiny do Paramaribo: 70/os. SRD (taksówka), 30 SRD (minibus), 2-3 godziny
 - z Paramaribo do Brownsweg: 50/os. SRD (taksówka), 2 godziny
 - z Atjoni do Paramaribo: 20 SRD (minibus), 3 godziny
 - z Isadou do Atjoni: 30 SRD (łódka), 40 minut
 - z lotniska do Paramaribo: 150 SRD (trzy osoby w taksówce), ok. 1 godzina
 - z Georgetown na lotnisko Ogle: 1000 GYD (taksówka)
 - z Georgetown na lotnisko Cheddi Jagana: 4500 GYD (taksówka), 1 godzina
 - z lotniska Piarco do Port-of-Spain: 4 TT (autobus), 7 TT + 20/os. TT (Maxi-Taxi plus taksówka)
 - z Port-of-Spain do Scarborough: 50 TT (prom), 2.5 - 3.5 godziny, 24 USD (samolot), 25 minut
 - ze Scarborough do Buccoo: 60 TT (taksówka), 20 minut


NOCLEGI:

Noclegi są największym obciążeniem dla budżetu. Żaden z krajów nie jest dobrze przystosowany do indywidualnego backpackingu i możliwości zakwaterowania są dość ograniczone. W wielu miejscach skazani jesteśmy na hotele i pensjonaty (przy czym czasami trzeba się naszukać, żeby coś znaleźć). Hotele nie zawsze dysponują pokojami trzyosobowymi a właściciele nie godzą się na spanie trzech osób w pokoju dwuosobowym (w Gujanie Francuskiej). Jedyny regularny hostel znajduje się w Paramaribo ("Zus & Zo").

Najtańszą opcją noclegową jest carbet, czyli zadaszona altanka (lub chata) do rozwieszenia hamaków, z dostępem do łazienki. Hamaki można mieć własne (koniecznie z moskitierą) lub za dodatkową opłatą wypożyczyć na miejscu. Lista carbetów w Gujanie Francuskiej dostępna jest na stronie Escapade Carbet.

Przykładowe ceny (hotel/hostel/pensjonat za pokój, carbet za osobę):

 - Matoury: 70 euro (hotel)
 - Remire-Montjoly: 85 euro (hotel)
 - Kourou: 10 euro (carbet)
 - Awala-Yalimopo: 15 euro (carbet ze śniadaniem)
 - Paramaribo: 50 euro (hostel)
 - Brownsberg: 40 SRD (carbet)
 - Isadou: 100 SRD (carbet)
 - Georgetown: 9000 GYD (pensjonat)
 - Mayaro: 400 TT (pensjonat)
 - Port-of-Spain: 480 TT (hotel)
 - Buccoo: 300 TT (pensjonat)


JEDZENIE:

Jeśli ktoś lubi kuchnię azjatycką, to jedzenie w Gujanach powinno przypaść mu do gustu. Restauracje chińskie i hinduskie można znaleźć niemal wszędzie i są one zdecydowanie najtańsze. Te pierwsze oferują ryż i makaron w różnych postaciach, frytki, a także najróżniejsze mięsa. U Hindusów zjemy przede wszystkim roti z mięsem lub wegetariańskie (dużo curry). W miastach królują też fast-foody i pizzerie. Supermarket, zawsze prowadzony przez Chińczyka, można znaleźć nawet w najmniejszej mieścinie. Warto też odwiedzać lokalne targi owocowe, na których banany można dostać ze bezcen.

W Gujanie do cen w restauracjach dolicza się 10% VAT-u.

Przykładowe potrawy i ich ceny:

 - bagietka: 0.5 - 0.7 euro
 - 8 bułek: 5.5 SRD, 12 TT
 - drożdżówka: 3 SRD, 260 GYD, 1-2 TT
 - jogurt 0.5 l: 1.95 euro, 5.5 SRD
 - ser zółty: 1.9 euro, 16 TT
 - puszka sardynek: 5 SRD
 - makaron 800g: 11 TT SRD
 - pizza: 7-10 euro, 29-50 SRD
 - kurczak z frytkami: 7 euro
 - frytki: 3 euro
 - makaron bami: 5-6.5 euro, 29-46 TT
 - ryż smażony: 4.5-5.5 euro, 36 TT
 - 12 bananów: 3 SRD
 - roti suche: 4.5 SRD
 - roti wegetariańskie: 9-15 SRD, 300 GYD
 - zestaw z fast-fooda: 15 SRD, 1060 GYD
 - woda 5 litrów: 4 euro
 - woda 1.5 litra: 3.5-3.75 SRD, 155-280 GYD, 5-8 TT
 - napoje 0.5 litra: 1-2 euro, 3.5-5 SRD, 220-300 GYD, 5-6 TT
 - piwo 1 litr: 20 SRD, 0.5 litra: 8-11 TT


WYCIECZKI ZORGANIZOWANE:

Jedynym krajem, w którym bez udziału agencji turystycznych nie da się wiele zobaczyć, jest Gujana. Wodospad Kaieteur położony jest pośród lasu deszczowego i dostać się tam można albo samolotem (kilkugodzinna wycieczka kosztuje od 145 do 220 USD), lub w trakcie kilkudniowego trekkingu. Imprezę warto zarezerwować z wyprzedzeniem. Zawczasu należy też załatwić sobie zakwaterowanie na sawannie Rupununi, gdyż często jadą tam duże zorganizowane grupy turystów i zajmują na kilka dni wszystkie miejsca.


POROZUMIEWANIE SIĘ:

W Gujanie Francuskiej język urzędowy to, oczywiście, francuski i jego znajomość naprawdę się przydaje, gdyż angielski nie jest zbyt rozpowszechniony. Im bardziej na prowincji, tym jest z tym gorzej. Co więcej, niektórzy Gujańczycy uważają, że w ich kraju należy mówić po francusku i odmawiają używania innych języków, nawet, jeśli je znają.

W Surinamie mówi się po holendersku oraz w sranan tongo, ale większość mieszkańców potrafi się porozumieć, lepiej czy gorzej, po angielsku.

W Gujanie i Trynidadzie/Tobago angielski jest językiem urzędowym. Jest to jednak angielski z tak silnym lokalnym akcentem, że czasami trudno go zrozumieć. I vice versa, tamtejsi mieszkańcy mieli często problemy ze zrozumieniem nas.

Bezprzewodowy internet (zwykle bez hasła) jest powszechnie dostępny w hotelach/pensjonatach i w wielu restauracjach (nawet tanich).


LUDZIE I OBYCZAJE:

Region jest prawdziwą mieszanką ras, kultur i religii, ludzie więc z natury są tolerancyjni i przyzwyczajeni do różnorodności.

Chińczycy stanowią spory odsetek populacji i w ich rękach znajduje się cały handel (zarówno małe sklepiki, jak i duże centra handlowe) oraz wiele restauracji. W gastronomii działają też Hindusi, wielu z nich prowadzi też hotele i pensjonaty. Najwięcej jest ich w Gujanie, nieco mniej w Surinamie i Trynidadzie/Tobago, prawie wcale w Gujanie Francuskiej.

W Surinamie ciekawią grupę stanowią Rasta, wyróżniający się długimi i gęstymi dreadmi, często upinanymi pionowo na głowie przy pomocy elastycznej czapki lub pończochy. Noszą też spodnie opadające poniżej pośladków i generalnie są bardzo wyluzowani.

Mieszkańcy Gujany zaskoczyli nas wielką uprzejmością. Nieznajomi ludzie na ulicy pozdrawiali nas i życzyli miłego dnia.


BEZPIECZEŃSTWO:

W Gujanie Francuskiej widzi się dość sporo policji, zatrzymano nas raz nawet na blokadzie drogowej, sprawdzono paszporty i wypytywano, co tu robimy.

Surinam w opinii tak mieszkańców, jak i sąsiadów z Gujany Francuskiej, uważany jest za bezpieczny. W Paramaribo na ulicy widzi się dużo bezdomnych i odurzonych używkami. Prawie nigdy nas nie zaczepiali (raz przyplątał się jakiś pijaczek i coś mamrotał). Parę razy chodziliśmy też po centrum miasta po zmroku - faktem jest, że ulice były niemal zupełnie wyludnione, ale nie czuliśmy się zagrożeni.

Gujana ma opinię kraju niebezpiecznego. Ostrzegano nas zwłaszcza przed poruszaniem się w nocy w Georgetown. Rzeczywiście, liczba ludzi bezdomnych i bardzo biednych, jakich widzi się na ulicy, jest jeszcze większa niż w Paramaribo. Wielu z nich nie budziło zaufania, nikt nas jednak nie zaczepiał. Co więcej, niektórzy mówili nawet "Good afternoon". Poszliśmy nawet na słynny (i cieszący się opinią niebezpiecznego) Stabroek Market i nic nam się nie stało. W okolicach ZOO zaczepiła nas natomiast bardzo wymowna dziewczyna, zachęcająca do wspierania datkami żeńskiego krykieta. Odradziła nam zwiedzanie ogrodu botanicznego, twierdząc, że na pewno ktoś by nas napadł (ona sama miała przy sobie broń). Jakiś czas później młodzi ludzie, którzy widzieli nas z daleka podeszli do nas i powiedzieli, że była to naciągaczka.

W Trynidadzie i Tobago także widzi się sporo bezdomnych, zwłaszcza w okolicach terminala promowego w Port-of-Spain. Właściciele hotelu, w którym się zatrzymaliśmy, nie byli w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy w nocy miasto jest niebezpieczne, czy nie. Więc chyba nie jest tak źle. Największe zagrożenie wiązałabym z faktem, że trynidadzcy kierowcy jeżdżą bardzo nieostrożnie (na Tobago jest z tym dużo lepiej).
Copyright © 2009 - 2016 Kamila Kowalska
Trinidad & Tobago 2016