Indonezja


Termin | Uczestnicy | Trasa | Zdjęcia | Wiza | Pieniądze | Zdrowie | Transport | Noclegi | Atrakcje | Jedzenie | Porozumiewanie się | Ludzie i obyczaje | Bezpieczeństwo

TERMIN:

1 sierpnia - 1 września 2011


UCZESTNICY:

Od lewej: Tomek Lipecki, Kamila Kowalska, Agnieszka Lipecka


TRASA:

Hongkong → Kuta → Lovina → Ubud → Padangbai → Lembar → Gili Air → Senaru → Labuhan Lombok → Sumbawa Besar → Sape → Labuanbajo → Rinca → Bajawa → Riung → Moni → Maumere → Makassar → Rantepao → Palu → Manado → Bunaken → Hongkong


Na czerwono: samolot, na niebiesko: droga lądowa lub morska


ZDJĘCIA:

Zdjęcia z wyprawy można obejrzeć w albumach:

Indonezja

Hongkong


WIZA:

inofrmacje z sierpnia 2011

Wizę indonezyjską turystyczną typu "on arrival" można otrzymać na większości przejść granicznych na lotniskach i portach morskich. Ich pełny wykaz znajduje się na stronie ambasady Indonezji. Wiza jednokrotna 30-dniowa kosztuje 25 dolarów. Nie potrzeba do niej ani zdjęcia, ani okazania biletu powrotnego.


PIENIĄDZE:

Pieniądze można mieć zarówno w gotówce, jak i na karcie, choć ta druga opcja jest dzisiaj zdecydowanie wygodniejsza, gdyż bankomaty są powszechnie dostępne. Przywożąc dolary w gotówce należy pamiętać, że banknoty wydane przed rokiem 2000 są niewymienialne. Podobnie, niewymienialne są banknoty 100-dolarowe serii CA,CB,CD,CF,DB,DH wydane po 2000 roku. Zwykle najkorzystniejszy przelicznik można otrzymać w bankach, choć niektóre kantory oferują dokładnie to samo. O dziwo, najlepszy kurs był w tym roku na Bali, a im dalej na wschód - tym gorzej.

W supermarketach ceny są ustalone. W autobusach międzymiastowych cudzoziemcy płacą tyle samo, co Indonezyjczycy. W lokalnych jadłodajniach niemal zawsze dostępne jest menu z cenami, a nawet jeśli go nie ma, to ceny nie są zawyżane. Na bazarach i w sklepach z pamiątkami należy się targować. Warto też negocjować ceny imprez typu wynajęcie łodzi, całodzienny snorkeling czy zwiedzanie wiosek.

Co ciekawe, czasem naprawdę opłaca się korzystać z ofert "naganiaczy" (zresztą bardzo miłych i uczynnych), czyhających w miejscach stricte turystycznych. Na przykład cena trekkingu na wulkan Rinjani, jaką zaproponowano nam w Bangsai (patrz Atrakcje), wliczając w nią transport do Sape oraz jeden nocleg, była niższa od tej oficjalnej z Rinjani Trek Center. To samo tyczy się też turystycznego transportu z Bali na Gili Island.

kurs z sierpnia 2011

1 dolar = 8000 - 8500 rupii indonezyjskich


ZDROWIE:

Wyjazd do Indonezji nie wymaga obowiązkowych szczepień. Zawsze jednak warto być zaszczepionym na standardowy zestaw chorób:

  - żółtaczka A + B
  - dur brzuszny
  - polio
  - błonica+tężec

W Azji południowo-wschodniej występuje malaria. Nie ma na nią szczepionki. Opinii na temat najlepszej profilaktyki antymalarycznej jest tyle co lekarzy i podróżników. Generalnie na ten region poleca się Malarone (lek nowej generacji, znikome skutki uboczne, bardzo drogi - opakowanie 12 pastylek kosztuje 140-180 zł.) lub Doxycyklinę (tania, ale podobno mogą pojawić się skutki uboczne; osobiście ich nie doświadczyłam). Można też nie brać niczego i pilnować się przed komarami. Znam osoby, które tak właśnie robiły i nic im się nie stało.

Osobom cierpiącym na chorobę lokomocyjną polecam zabrać jakieś lekarstwa (mnie pomaga Aviomarin), gdyż większość dróg jest strasznie kręta.


TRANSPORT:

Po Indonezji można się poruszać na wiele sposobów. Najtańszą opcją są autobusy, których jest mnóstwo i można nimi dojechać praktycznie wszędzie. Biletów na krótkie trasy nie trzeba kupować z wyprzedzeniem, wystarczy pójść na dworzec autobusowy, by zaraz coś się znalazło. Jedynie przy dłuższych kursach warto zrobić rezerwację. Ceny przejazdów są bardzo przystępne. Najtańsze są autobusy lokalne, lekko zdezelowane i z twardymi siedzeniami. Uwaga: klimatyzacja rzadko działa tak jak powinna, lepiej więc wybierać autobusy bez tego "udogodnienia", bo przynajmniej można otworzyć okna. Na dłuższych trasach kursują również pojazdy wygodniejsze i bardziej nowoczesne, zaś prawdziwym hitem okazał się nocny autobus z Makassaru do Rantepao, z szerokimi, miękkimi, rozkładanymi niemal na płasko fotelami.

W Indonezji obowiązuje ruch prawostronny. Kierowcy bardzo często jeżdżą jak wariaci. Jednak dla mnie najbardziej dokuczliwym zjawiskiem było palenie w autobusie. W Indonezji palą prawie wszyscy mężczyźni i widać kopcenie w pojazdach uznają za najzupełniej naturalne.

Konkurencją dla autobusów są (zwłaszcza na Flores) samochody osobowe, znacznie szybsze i tylko niewiele droższe. Zwykle do środka mieści się 7-8 pasażerów. Na krótkich odcinkach szybkim i wygodnym środkiem transportu jest motocykl z kierowcą. W braku innych możliwości można też zawsze wynająć jakiś prywatny pojazd (osobówkę, minibus, ciężarówkę), negocjując cenę bezpośrednio z kierowcą.

Przykładowe ceny (od osoby):

 - z Lembar do Bangsai - wynajęty minibus (190 tys. rupii za nas wszystkich)
 - z Sape do Labuhan Lombok - wynajęta ciężarówka (250 tys. rupii za nas wszystkich)
 - z Poto Tano do Sumbawa Besar - autobus (25 tys. rupii)
 - z Sumbawa Besar do Bimy - autobus (70 tys. rupii)
 - z Bimy do Sape - autobus (40 tys. rupii)
 - z Labuanbajo do Rutengu - samochód (75 tys. rupii)
 - z Rutengu do Bajawy - samochód (70 tys. rupii)
 - z Bajawy do Riung - autobus (40 tys. rupii)
 - z Riung do Ende - autobus (45 tys. rupii)
 - z Ende do Moni - autobus (25 tys. rupii)
 - z Moni do Maumere - samochód (100 tys. rupii)
 - z Makassar do Rantepao - autobus (90 tys. rupii)
 - z Rantepao do Palu - autobus (150 tys. rupii)
 - z Palu do Manado - autobus (180 tys. rupii)
 - z Gorontalo do Palu - samochód (120 tys. rupii)

Na Bali naprawdę warto wynająć własny samochód. Koszt najtańszego (akurat dla trzech osób z bagażami - oto on) to jedyne 145 tys. rupii dziennie. Benzyna też jest tania - 4.500 rupii za litr.

Pomiędzy indonezyjskimi wyspami pływają liczne promy. Te dla samochodów kursują praktycznie przez całą dobę, są one też najtańsze. Nie należą może do najwygodniejszych (do dyspozycji mamy twarde siedzenia lub podłogę), ale przez kilka godzin z powodzeniem da się wytrzymać.

Przykładowe ceny:

 - z Pandangbai do Lembar (36 tys. rupii)
 - z Labuhan Lombok do Poto Tano (18 tys. rupii)
 - z Sape do Labuanbajo (46 tys. rupii)

I wreszcie samolot, opcja, która wobec rozmiarów kraju jest naprawdę godna rozważenia. Tym bardziej, że cena przelotu może być tylko niewiele wyższa niż cena autobusu, a pozwala zaoszczędzić ogromną ilość czasu. Ale uwaga: w sezonie, podczas Ramadanu i w okolicach innych lokalnych świąt bilety trzeba rezerwować z wyprzedzeniem, gdyż na mało uczęszczanych trasach (np. z Maumere na Timor) może nie być wolnych miejsc. Z kolei w sezonie na trasach popularnych (wszelkie loty do Jakarty) bilety kupowane z dnia na dzień mogą okazać się dość drogie.

Na terenie Indonezji działa tani przewoźnik Air Asia, jak i mnóstwo linii lokalnych. Choć wszystkie one objęte są zakazem wlotu na teren Unii Europejskiej, ja podróżowałam z Lion Air, Merpati, Batavia Air oraz Garudą i nie mogę o nich powiedzieć złego słowa.


NOCLEGI:

W Indonezji tani hotel nazywa się losmen. Standard noclegów jest bardzo zróżnicowany, od małych klitek bez okien do dużych, ładnych pokoi, w których z powodzeniem można by pomieszkać przez kilka dni. Każdy pokój wyposażony jest we własną łazienkę, choć nie zawsze z ciepłą wodą. W droższych miejscach w cenę wliczone jest śniadanie.

Przykładowe ceny (za pokój trzyosobowy):

 - Kuta (150 tys. rupii)
 - Lovina (200 tys. rupii)
 - Ubud (250 tys. rupii)
 - Pandangbai (100 tys. rupii)
 - Gili Air (250 tys. rupii)
 - Sumbawa Besar (198 tys. rupii)
 - Sape (130 tys. rupii)
 - Labuanbajo (250 tys. rupii)
 - Bajawa (90 tys. rupii)
 - Riung (200 tys. rupii)
 - Moni (200 tys. rupii)
 - Maumere (170 tys. rupii)
 - Rantepao (198 tys. rupii)
 - Bunaken (200 tys. rupii od osoby z pełnym wyżywieniem)


ATRAKCJE:

W Indonezji zdecydowanie nie można się nudzić. Czy ktoś lubi wodę, czy góry, zwiedzanie zabytków czy oglądnie miejscowej fauny, każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Trekking na Gunung Rinjani

Wejście na wulkan możliwe jest teraz jedynie z przewodnikiem. Można je zorganizować albo w Senaru (w siedzibie Rinjani Trekking Center) albo przez pośredników w pobliskich miejscach turystycznych, na przykład na wyspach Gili. Ta druga opcja jest o dziwo korzystniejsza cenowo: my zapłaciliśmy po 800 tys. rupii od osoby za wejście na krater, a do tego zapewniono nam bezpłatny transport z Bangsai do Sape oraz jeden nocleg (ze śniadaniem). W cenę trekkingu wchodzą usługi przewodnika i tragarzy, ekwipunek (namiot, śpiwór, karimata) oraz jedzenie (trzy posiłki dziennie). W Senaru można też wypożyczyć kurtki i buty trekkingowe. Wspinaczka z Senaru na krater trwa około sześciu godzin, z prawie godzinną przerwą na lunch.

Cena od osoby w RTC:

 - 2 dni / 1 noc (na krater wulkanu): 1.985 tys. rupii (1 osoba), 1.235 tys. rupii (2 osoby), 1.137 tys. rupii (3-10 osób)
 - 3 dni / 2 noce (dodatkowo zejście w dół nad jezioro i do gorących źródeł): 2.314 tys. rupii (1 osoba), 1.434 tys. rupii (2 osoby), 1.235 tys. rupii (3-10 osób)
 - 3 dni / 2 noce (dodatkowo wejście na szczyt): 2.644 tys. rupii (1 osoba), 1.632 tys. rupii (2 osoby), 1.505 tys. rupii (3-10 osób)

Snorkeling

Indonezja szczyci się jednymi z najpiękniejszych raf koralowych na świecie, snorkeling można więc zorganizować niemal w każdej miejscowości nadmorskiej. Cena obejmuje zwykle wypożyczenie łodzi, jedzenie, czasem ekwipunek (trzeba się targować). Maskę i płetwy można też wypożyczyć oddzielnie, wtedy kosztuje to około 15-30 tys. rupii dziennie.

Przykładowe ceny:

 - Gili Air: 80 tys. rupii/osoba, ok. 6 godzin, bez jedzenia, ze sprzętem
 - Riung: 500 tys. rupii za łódkę, cały dzień, z jedzeniem, sprzętem, opłatą za wstęp do parku
 - Bunaken: 500 tys. rupii za łódkę, cały dzień, bez jedzenia i sprzętu

Kursy nurkowania

Indonezja wydaje się bardzo fajnym miejscem na zrobienie kursu nurkowego (mieliśmy to nawet w planach, ale nie wyszło... choć z drugiej strony to dobry powód, aby jeszcze raz się tam wybrać!). Kursy PADI można zrobić albo na wyspach Gili, albo na Timorze. Szkoły prowadzone są zazwyczaj przez cudzoziemców, głównie Australijczyków. Kurs Open Water Dive trwa trzy dni, z zajęciami od rana do wieczora. Obejmuje teorię (do przeczytania gruby podręcznik), trening w basenie oraz nurkowania na otwartej wodzie. Koszt kursu w szkole Blue Merlin na Gili Air wynosił w sierpniu 3.4 mln. rupii. Nawet w sezonie nie trzeba robić wcześniejszej rezerwacji, wystarczy pojawić się w szkole i już następnego dnia można rozpocząć zajęcia.

Smoki z Komodo

Smoki z Komodo, czyli warany, można obejrzeć na dwóch wyspach: słynnym Komodo i nieco mniej znanej Rince. My zdecydowaliśmy się na wizytę na tej drugiej, gdyż jest mniejsza i, według opinii innych podróżników, można na niej zobaczyć więcej waranów. Jest też położona znacznie bliżej Flores, w związku z czym płynie się tam tylko dwie godziny, a nie cztery, jak na Komodo. Dzięki temu w drodze powrotnej można się zatrzymać na snorkeling na małej wysepce, otoczonej ciekawą rafą koralową. Wycieczka, zorganizowana w jednej z licznych w Labuanbajo agencji turystycznych, kosztowała nas razem 1.045.000 rupii, a cena obejmowała łódź, opłatę za wstęp do parku, posiłek oraz sprzęt do snorkelingu.

Tana Toraja

Położona w centralnym Sulawesi Tana Toraja to zdecydowanie jedno z tych miejsc, w których opłaca się skorzystać z usług lokalnego przewodnika. "Ziemia Torajów" jest tak unikalna pod względem kultury i obyczajów, że warto poświęcić trochę czasu i środków na jej bliższe poznanie. Generalnie, do większości interesujących miejsc, rozrzuconych w promieniu kilkunastu kilometrów wokół Rantepao, da się dotrzeć transportem publicznym. Inna opcja, droższa, ale szybsza i wygodniejsza, to samochód. Wycieczki można zorganizować w agencjach turystycznych (rządowej lub prywatnej). Wynajęcie samochodu z kierowcą to koszt 300-350 tys. rupii, zaś usługi przewodnika - 250 tys. Uczestnictwo w ceremonii pogrzebowej (a jakaś odbywa się niemal codziennie) wymaga zakupienia "prezentu" dla rodziny, na przykład kartonu papierosów (75 tys.)


JEDZENIE:

Jedzenie w Indonezji jest bardzo smaczne i choć wszystko obraca się wokół ryżu i makaronu, liczba sposobów ich serwowania jest tak wielka, że nie można się znudzić. Najpopularniejszym daniem jest Nasi Goreng, smażony ryż z warzywami i chrupkami z mączki krewetkowej. Czasami bywa niezwykle ostry. To samo danie na bazie makaronu nazywa się Mie Goreng. Specjalnością Indonezji jest Gado Gado, zestaw surowych warzyw zalanych gorącym sosem z orzeszków ziemnych. Pycha! Indonezja jest też prawdziwym rajem dla gustujących w owocach morza. Krewetki, kalmary, kraby i ryby serwowane są w różnych postaciach: smażone, pieczone, w sosie, w cieście. W restauracjach można też dostać dania europejskie: naleśniki, tosty, frytki. Z napojów na uwagę zasługują pyszne soki owocowe.

W każdym miasteczku są też liczne i dobrze zaopatrzone małe sklepiki.

Najpopularniejszą formą restauracji jest niewielka, przenośna jadłodalnia, rozkładana wieczorem na ulicy pod brezentowym daszkiem, nazywana warung. Tam właśnie najchętniej jadają miejscowi, przychodząc na posiłek całymi rodzinami. Klasyczne restauracje w bydynkach są tylko niewiele droższe (wyjątkiem są tu wyspy Gili, gdzie ceny są o około 1/3 wyższe niż gdzie indziej). W ciągu dnia można się pokrzepić przekąskami z kaki lima, czyli małych przenośnych straganów. Serwują one smażone w głębokim tłuszczu kawałki tofu i warzyw, obtoczone w cieście.

Przykładowe potrawy i ich ceny:

 - Nasi Goreng (10-20 tys. rupii)
 - Mie Goreng (12-20 tys. rupii)
 - Gado Gado (14-20 tys. rupii)
 - Cap Cay, czyli warzywa w sosie (15-20 tys. rupii)
 - ryż/makaron z owocami morza (20-25 tys. rupii)
 - sok owocowy (4-11 tys. rupii)
 - herbatka smakowa (5-7 tys. rupii)
 - puszka coli (6-7 tys. rupii)
 - przekąski z kaki lima (1-2 tys. rupii)


POROZUMIEWANIE SIĘ:

Językiem urzędowym jest indonezyjski. Porozumiewanie się po angielsku może niekiedy nastręczać pewnych kłopotów. Znajomość tego języka, choćby na elementarnym poziomie, jest powszechna wśród ludzi młodych. Jednak starsi, i generalnie ludzie w miejscach rzadko odwiedzanych przez cudzoziemców, często po angielsku nie mówią. Nie stanowi to jednak większego problemu, gdyż Indonezyjczycy są z natury przyjacielscy i życzliwi i zawsze da się z nimi nawiązać nić porozumienia, nawet bez słów. Warto jednak nauczyć się choćby kilku zwrotów w miejscowym języku. Przydatne są zwłaszcza słowa związane z jedzeniem oraz liczebniki.

Podstawowe wyrażenia po indonezyjsku:

 dziękuję - terima kasih
 dzień dobry (rano) - selamat pagi
 dzień dobry (po południu) - selamat siang
 dobry wieczór - selamat sore
 ryba - ikan
 kalmar - cumi
 krewetka - udang
 ryż - nasi
 makaron - mie
 smażony - goreng
 warzywa - sayuran
 herbata - teh
 drogi - mahal
 1 - satu
 2 - dua
 3 - tiga
 4 - empat
 5 - lima
 6 - enam
 7 - tujuh
 8 - delapan
 9 - sembilan
 10 - sepuluh
 20 - duapuluh
 1000 - seribu


LUDZIE I OBYCZAJE:

Indonezyjczycy są przemiłymi ludźmi i jednym z głównych powodów, dla których każda podróż do Indonezji jest tak udana. Niezwykle otwarci, życzliwi i przyjaźnie nastawieni do turystów, autentycznie cieszą się, że ktoś odwiedza ich kraj i są gotowi do bezinteresownej pomocy. W autobusach niemal zawsze nas zagadywano, często aby opisać mijane okolice. Młodsi ludzie chcieli się nawet niekiedy wymieniać numerami komórek lub adresami na Facebooku.

Indonezyjczycy nazywają się ludźmi miłującymi pokój i odżegnują od terrorystów, którzy w ostatnich latach przeprowadzili zamachy na Bali. Często się uśmiechają.

Jest to też chyba jeden z nielicznych odwiedzonych przeze mnie krajów, w którym chęć robienia sobie zdjęć byłaby tak obopólna. W wielu w miejscach musiałam pozować do fotografii, a czasem widziałam, że robiono nam "z ukrycia" zdjęcia komórkami.

Jedyną rzeczą, która przeszkadza mi w Indonezji, jest nagminne palenie papierosów. Niekiedy miałam wrażenie, że w nałóg ten popadli wszyscy mężczyźni w wieku powyżej 12 lat. I ewidentnie do głowy im nie przyjdzie, że komuś może to przeszkadzać.


BEZPIECZEŃSTWO:

Indonezja wydaje się krajem bezpiecznym. Ani razu, nawet w dużych miastach, nie miałam poczucia zagrożenia. Pokoje w hotelach i hostelach są godne zaufania. Także bagaż w autobusach jest dobrze traktowany.

Co może czasem budzić niepokój, to jazda publicznymi środkami transportu. Kierowcy autobusów międzymiastowych jeżdżą niekiedy bardzo ryzykownie.

Copyright © 2009 - 2016 Kamila Kowalska