Bangkok → Ayuthaya → Sukhotai → Chiang Mai → Pai
→ Mae Hong Song → Chiang Mai → Huan Xai → Luang Nam Tha
→ Muang Sing → Pak Beng → Luang Prabang → Vientiane →
Pakse → Don Khong → Kratie → Phnom Penh → Siem Reap →
Kuala Lumpur → Singapur → Pulau Perhentian → Krabi → Phuket
→ Kanchanaburi → Bangkok → Hanoi → Zatoka Halong → Sapa
→ Cat Ba → Hanoi → Hue → Hoi An → Mui Ne → Saigon
→ Cantho → Saigon → Phnom Penh → Sihanoukville →
Bangkok
ZDJĘCIA:
Zdjęcia z wyprawy można obejrzeć w albumach:
Kambodża
Laos
Malezja
Singapur
Tajlandia
Wietnam
WIZY:
inofrmacje z października i listopada 2007
Tajlandia: Wiza turystyczna (60 dni) w Ambasadzie Tajlandii (ul.
Willowa 7, Warszawa) kosztuje 100 zł. Można wyrobić wizę maksymalnie
trzykrotnego wjazdu (za każdy płaci się tyle samo). Czeka się zwykle 2-3 dni.
Wizę można też dostać na lotniksu w Bangkoku i na niektórych przejściach
granicznych lądowych - ale NIE przy wjeździe z Kambodży.
Kambodża: NIE WARTO załatwiać wizy w Ambasadzie Kambodży (ul.
Drezdeńska 3, Warszawa). 30-dniowa turystyczna, wydawana od ręki, kosztuje 85
zł. Taką samą wizę można bez trudu dostać na granicy (nawet wjeżdżając z Laosu)
za 20 dolarów. Wizę można też załatwić przez internet, ale ja tej opcji nie
testowałam.
Laos: Wiza turystyczna (14 dni) w Ambasadzie Laosu (ul. Rejtana 15 m.
26, Warszawa) kosztuje 25 dolarów. Na granicy w Huan Xay można dostać wizę
28-dniową za 31 dolarów (punkt graniczny jest czynny do 17).
Malezja: Nie potrzeba wizy przy pobycie do 90 dni.
Singapur: Nie potrzeba wizy przy pobycie do 90 dni.
Wietnam: Wiza 15-dniowa w Ambasadzie Wietnamu (ul. Resorowa 36,
Warszawa) wydawana jest od ręki i kosztuje 100 zł. Trzeba podać dokładną datę
wjazdu do Wietnamu - jeśli przyjedzie się później, wiza nie zostanie
przedłużona. Na lotniksu w Hanoi można bez problemu dostać wizę 30-dniową.
PIENIĄDZE:
W miastach oraz w miejscach turystycznych nie ma problemu z bankomatami.
Dolary można wymienić w każdym banku, choć czasem nie chcą tam przyjmować
banknotów 100-dolarowych starych serii. Może się też zdarzyć, że reszta z setki
nie będzie mogła być wydana
w dolarach (na południu Tajlandii).
W sklepach spożywczych ceny są zwykle ustalone i z reguły nie zdarza się, żeby
funkcjonowały oddzielne stawki dla turystów. Podobnie ma się sprawa z
transportem międzymiastowym i miejskim (autobusy, sawngthaewy). Natomiast na
bazarach i w sklepach z pamiątkami należy się targować, podobnie jak przy
wynajmowaniu tuk-tuka czy motoru.
kursy z października i listopada 2007
Tajlandia: 1 dolar = 33.8 bahtów
Laos: 1 dolar = 9530 kipów
Kambodża: 1 dolar = 4010 rieli. W Kambodży dolary funkcjonują jako
druga waluta. Można nimi płacić właściwie wszędzie, choć w sklepach resztę
otrzymuje się w rielach.
Malezja: 1 dolar = 3.28 ringitta
Singapur: 1 dolar = 1.39 dolara singapurskiego
Wietnam: 1 dolar = 16065 dongów. W Wietnamie również można płacić
dolarami, przede wszystkim za usługi oferowane przez agencje turystyczne.
ZDROWIE:
Standardowy zestaw szczepień:
- żółtaczka A + B
- dur brzuszny
- polio
- błonica+tężec
W Azji południowo-wschodniej występuje malaria. Nie ma na nią
szczepionki. Opinii na temat najlepszej profilaktyki antymalarycznej jest tyle
co lekarzy i podróżników. Generalnie na ten region poleca się Malarone
(lek nowej generacji, znikome skutki uboczne, bardzo drogi - opakowanie 12
pastylek kosztuje 140-180 zł.) lub Doxycyklinę (tania, ale mogą pojawić
się skutki uboczne). Można tez nie brać niczego i pilnować się przed komarami.
Znam osoby, które tak właśnie robiły i nic im się nie stało. Warto też pamiętać,
że zagrożenie malarią zależy od regionu (większe w dżungli i na terenach
zalesionych) i od pory roku (większe w porze deszczowej).
TRANSPORT:
Podróżowanie po Azji południowo-wschodniej jest łatwe, przyjemne i dość
tanie. Tajlandię można przejechać wzdłuż i wszerz autobusami, z reguły
wygodnymi i punktualnymi. Między miastami kursują też minibusy, oferujące podróż
szybszą, ale za to dwa-trzy razy droższą. W północnym Laosie jeździ się
zwykle minibusami. Stan dróg poprawia się z roku na rok. Z Vientianu do Pakse
można pojechać autobusem nocnym z prawdziwmi łóżkami! W Kambodży w
kursach dalekobieżnych na dwie godziny jazdy przypada jeden półgodzinny postój.
W Malezji w autobusach bywa bardzo zimno, gdyż kierowcy uwielbiają
włączać na maksa klimatyzację. W Wietnamie warto zaopatrzyć się w tzw.
"bilet otwarty" (20-25 dolarów), który pozwala przejechać z Hanoi do Saigonu
(lub odwrotnie), zatrzymując się po drodze w pięciu dowolnie wybranych
miejscach.
Przykładowe ceny:
- Bangkok: autobus (7 bahtów), metro (20 bahtów), SkyTrain (26
bahtów)
- z Ayuthaya do Sukhotai (216 bahtów)
- z Suhkotai do Chiang Mai (218 bahtów)
- sawngthaew w Chiang Mai (20 bahtów)
- z Luang Nam Tha do Udomaxai (32 tys. kipów)
- z Lunag Prabang do Vientianu (105 tys.kipów)
- z Phnom Penh do Siem Reap (4 dolary)
- z Phnom Penh do Sihanoukville (12 tys. rieli)
- z Kuala Lumpur do Singapuru (30 ringittów)
- z Johor Baru do Kuala Terengganu (31 ringittów)
Opcją wartą rozważenia, zwłaszcza gdy nie ma się zbyt wiele czasu, jest
samolot. W regionie działa godny polecenia tani przewoźnik Air Asia. Bilety można kupować przez internet, a ceny są naprawdę zachęcające (np. lot z Bangkoku do Hanoi to 40 dolarów).
NOCLEGI:
Standard i cena noclegów budziły mój niegasnący zachwyt. Pokoje były
czyste, z pościelą i zwykle miały własną łazienkę z ciepłą wodą. Niekiedy
pojawiał się nawet telewizor. Bardzo często dostawałyśmy ręczniki, czasem po
butelce wody mineralnej. Chociaż niekiedy dość trudno było znaleźć pokój z
trzema łóżkami, zwykle jedno łożko w dwójce było na tyle duże, że spokojnie
mogły się na nim zmieścić dwie osoby. A parę razy zdarzyło nam się spać we trzy
na jednym posłaniu.
Przykładowe ceny (od osoby):
- Tajlandia: 50-150 bahtów
- Laos: ok. 20 tys. kipów
- Kambodża: ok. 2 dolary
- Malezja: 6-13 ringittów
- Singapur: 18 dolarów singapurskich
- Wietnam: 2-5 dolarów
JEDZENIE:
Azję południowo-wschodnią warto odwiedzić choćby ze względu na jedzenie.
Jest przepyszne i niezwykle tanie. A jeśli ktoś jest dodatkowo fanem makaronu
(tak jak ja), to będzie się czuł jak w kulinarnym niebie.
Przykładowe potrawy i ich ceny:
- smażony makaron ryżowy z warzywami, jajkiem, ewentualnie kurczakiem (ok. 1
dolar)
- naleśniki z bananem (15 bahtów)
- rosół z makaronem (10 tys. dongów)
- smażone krewetki z ryżem (25 tys. dongów)
- omlet bananowy (10 tys. kipów)
- ryż z warzywami (10 tys. kipów)
- warzywa w sosie curry z mleczkiem kokosowym i ryż (18 tys. kipów)
- miska ryżu plus dowolne dodatki (3-5 ringittów)
- woda 1 litr (500 rieli)
- saigonka (0.1 - 0.3 dolara)
- owocowy shake (1 dolar)
- cola 0.33l (0.3 dolara)
POROZUMIEWANIE SIĘ:
Nie przypominam sobie miejsca, w którym NIE MOŻNA by się dogadać po angielsku.
Znajomość tego języka, choćby na elementarnym poziomie, jest powszechna. Czemu
zresztą trudno się dziwić, zważywszy, że cały region żyje z turystyki. Warto
jednak nauczyć się choćby kilku słów w każdym z języków - miejscowi będą
zachwyceni.
Podstawowe wyrażenia:
Tajlandia: witaj - sa łat dii, dziękuję - kop kun krap
(mężczyzna), kop kun ka (kobieta)
Laos: witaj - sabai dii, dziękuję - khop dżai
Kambodża: witaj - sua s'dei, dziękuję - ou khun
Wietnam: witaj - ksin czao, dziękuję - kam on
LUDZIE I OBYCZAJE:
Jednym z głównych powodów, dla których podróż do Azji południowo-wschodniej
wspominam z wielkim sentymentem, byli jej mieszkańcy. Słowo daję, tak
przyjaznych, uprzejmych i zawsze uśmiechniętych ludzi jeszcze nie spotkałam.
Trzeba pamiętać, że Tajowie są niezwykle przywiązani do swojego króla, który
jest powszechnie szanowany i czczony. Jakiekolwiek uchybienie wobec majestatu
traktuje się jak przestępstwo. W poniedziałek wielu ludzi zakłada koszulki w
kolorze żółtym, symbolizującym oddanie monarchii.
W Tajlandii i w Laosie należy zdejmować buty przed wejściem do świątyń i
niektórych budynków, takich jak hotele czy kafejki internetowe.
BEZPIECZEŃSTWO:
Rzadko gdzie czułam się tak bezpiecznie. Ludzie byli mili, pomocni i
bezinteresownie życzliwi. Robienie zdjęć nigdy nie wywoływało agresji, za to
często uśmiech. Drogi były na ogół dobre a kierowcy autobusów jeździli
spokojnie. Choć przejście przez jezdnię w Bangkoku czy Hanoi mogło się na
początku wydawać posunieciem samobójczym, kierowcy byli dość uważni i nie
widziałam, by kiedyś najechali na pieszego.