Bałkany

Informacje praktyczne

Następny dzień

Dzień 1: Split → Dubrownik

12.07.2008

W Splicie wylądowałam o 9.15. Nim wydano bagaże, nim znalazłam autobus do miasta, nim wreszcie autobus zapełnił się i odjechał - zrobiła się 10.10. W mieście przystanek końcowy znajdował się koło portu, na Obala Lazareta, około dwustu metrów od dworca autobusowego. Najbliższe połączenie do Dubrownika miałam o 11.45 (125 kun, plus 7 kun za bagaż), tak więc akurat zdążyłam nieco się posilić i odsapnąć - i już jechałam dalej.


Dubrownik, Adriatyk

Zamiast planowanych 4.5 godziny, podróż trwała o godzinę dłużej i była wyjątkowo męcząca. Najpierw z niewiadomych powodów (być może, aby ominąć korki) pojechaliśmy nie drogą E65, biegnącą wzdłuż wybrzeża, a jakąś mniej uczęszczaną trasą górską. Po godzinie powróciliśmy nad Adriatyk i teraz miałam okazję podziwiać widoki nadmorskie. Całe wybrzeże Dalmacji usiane jest małymi, urokliwymi miasteczkami. Domy mają tu jasne ściany i dachy z pomarańczowo-czerwonych dachówek, zaś wody Adriatyku zachwycają turkusowym-błękitem i niesamowitą przejrzystością. Dodając do tego obrazka lazurowo-niebieskie niebo i zielono-żółte góry, można poczuć się jak w raju.

Do Dubrownika dojechaliśmy na 17.15. Autobusem linii 1A (bilet kosztuje 10 kun, co uważam za prawdziwe zdzierstwo) dojechałam w okolice Youth Hostelu, zostawiłam rzeczy i od razu pognałam na plażę. Po drodze zobaczyłam kawałek centrum, w tym Stari Grad - i muszę przyznać, że urzekło mnie od pierwszego wejrzenia. Kamienista plaża miejska znajdowała się tuż obok starego miasta. Woda była wspaniała, choć bardzo słona. Co za ulga po tylu godzinach w autobusie!


Dubrownik, stary port wieczorową porą

W drodze powrotnej poprzyglądałam się trochę miejscowym cenom i doszłam do wniosku, że Chorwacja to jednak strasznie drogi kraj - przynajmniej tu i teraz, czyli w sercu Dubrownika w samym szczycie sezonu.

Jak na razie nie miałam też żadnego problemu z dogadaniem się po angielsku, ale chyba nie powinno to dziwić, bo turystów tu od groma. Nawet pani w kiosku, w którym kupowałam kartę telefoniczną (50 kun), dobrze władała tym językiem.

Informacje praktyczne

Następny dzień

Copyright © 2009 - 2013 Kamila Kowalska